Na transcarpatie wybrałem się z ciekawości. Czy dam rade przejechać choć jeden, dwa etapy na 18 kilowym rowerze i nie wzywać karetki. Wybrałem chyba dość łatwy 74-kilometrowy odcinek.
Wystartowałem z Krynicy z piętnasto minutowym i jedno kilometrowym wyprzedzeniem. Czołówka dorwała mnie dość szybko. Po 15 kilometrach już byłem gdzieś w pierwszej 30-tce.
Potem na „horyzoncie” zobaczyłem ekipę Los Diabolos. Pierszy wyłonił sięSolar(pozdro).
Dwa podjazdy były strome. Wszyscy pchali. Ja tym bardziej. Tu akurat na Kozie Żebro (847 m n.p.m.).
Potem szybki, stromy zjazd i dalej asfalt przez Regietów, Smerkowiec, Zdynię (nie wiem czy dobrze odmieniam), aż do…
…kolejnego pchanka. Tym razem na Popowe Wierchy przez Bucznik (684 m n.p.m.) czy coś koło tego.
Ja robię krótką przerwę na jedzenie i…
…panoramę i dalej pchanko razem z innymi.
Potem już tylko szutrówa, szutrówka, szutrówka.
Pasące się konie
I piękne widoki.
Ładne drewniane kościoły. Cisza i spokój.
Na koniec około 15 kilometrowy zjazd po asfalcie z wielkimi dziurami do Krępnej.
Na takiej jednej z dziur, straciłem jedną ze ścianek w moim nowym Nobby Nic-ie. Słabe te ścianki, może trzeba było kupić SnakeSkin.
Profil Traski.