Plan jak zwykle jest prosty, dojechać jak najdalej się da rowerem, a dalej z buta.
Wybór padł na Polski Grzebień (2200 m.n.p.m.)
Wyruszam z Polany Zgorzelisko, niestety asfaltem.
Przekraczam granice Polsko Słowacką w Łysej Polanie.
Za granicą od razu skręcam na Białą Wodę…
…po drodze mijam bardzo dużo połamanych drzew.
Parę dni temu bardzo mocno wiało.
Na szczęście jedzie się dość przyjemnie i bez większych przeszkód.
Nachylenie niewielkie, kilometry lecą.
szutrówka…
szutrówka…
Widoków powyżej 1800 raczej nie oczekuję, dzisiaj jest dość pochmurno…
Teoretycznie legalna trasa rowerowa kończy się w Białej Wodzie i rzeczywiście dalej jest wyraźny zakaz dla rowerów
Jednak o tej porze roku jest bardzo mało turystów i cichutko przemykam dalej…
Po drodze z niepokojem mijam leśników zbierających połamane drzewa, mówię dzień dobry oni miło odpowiadają… więc jadę dalej.
hmmm… no robi się ciekawie.
Szutrówka się skończyła, zaczyna się pchanko…
Zjeżdżać będzie fajnie, ale wjeżdżać jest ciężko więc więcej prowadzę niż jadę
Po drodze mijam obozowiczów, trochę zimno jak na namiot… ale jak ma się dobry sprzęt… a tak w ogóle to miejscówka super na nocowanie.
Powoli robi się za stromo nawet na pchanie, więc rozglądam się za parkingiem dla pojazdu.
Parking znaleziony, przypinam rower do drzewa :), chyba nikt mi go w tej głuszy nie zabierze. Na wszelki wypadek przykrywam lekko gałązkami, co by z daleka nie było go widać.
i dalej z buta czyli o kijkach…
Poziom chmur coraz niżej.
Taki trochę mordor….
Chmury na wyciągnięcie ręki… takie widoki też są fajne.
Pierwotnie zakładałem wejście na Wysoką ale i czas i pogoda mnie zniechęciły. Cały szczyt był w chmurach, więc widoków żadnych…