Wpadłem na taki pomysł co by w dwa dni zrobić trasę z Żywca (góra Żar) do Zawoi i z powrotem, plany trochę się zmieniły, ale nie było tak źle.
Wszystko dlatego, że za późno zacząłem. W Bielsku jakieś objazdy, budowa drogi, korek.
Pod górę Żar dotarłem dopiero przed 13-tą. 11 pln-ów i już jestem w kolejce. Trochę drogo…?
No, ale nie ma co marudzić. Minutka i jestem na 761 m n.p.m. Tak mniej więcej.
Szybki podziw widoczków. Z jednej jez. Żywieckie i szybowce.
A z drugiej Kobiernice/Kęty i paralotniarze.
No to jedziem, czerwonym na Łamaną Skałę (929 m n.p.m.). Późno niestety, a do tego upał i miliony much. Nie będzie łatwo.
Krótki przystanek, by odetchnąć w cieniu i dalej na Kiczerę (827 m n.p.m.)
Zbiornik na górze coraz dalej…
…i dalej.
Tu gdzieś pogubiłem czerwony i wbiłem się na niebieski w dodatku w złą stronę. Mało co i wylądowałbym z powrotem w Żywcu.
Na szczęście, kapnąłem się w miarę wcześnie i dobiłem do czerwonego.
Droga taka średnia, dużo luźnych kamieni, ale jedzie się w miarę.
Na przełęczy Kocierskiej (718 m n.p.m.) taki mały wypasik.
Oh, jak ja bym zanurzył się w tę wodę.
Trochę z górki, trochę pod. Droga całkiem, tylko ten upał niemiłosierny.
Jeszcze kawałek i będzie Potrójna, a potem Łamana Skała, ale z czasem jest bardzo źle, już wiem że nie dam rady trzymać się planu.
Gdybym miał 2 godziny więcej, dałbym radę.
Jeszcze kawałek i potem w dół.
Musze się wypsikać specyfikiem na komary, bo mnie zjedzą żywcem. W tle chyba Jawornica (830 m n.p.m.),
a może Gancarz (798 m n.p.m.), albo Susfatowa Góra (542 m n.p.m.), na pewno coś to jest.
No i jeszcze snake, teraz to już mogę szukać noclegu gdzieś wcześniej.
A to Madohora! Ten kawałek i potem niebieski to najciekawsza trasa jak do tej pory.
Mniej jest tych luźnych kamulców.
Hucisko 3.15h. Ci piesi to mają przechlapane. Mimo pchania czasami pod górę, to i tak rower to zdecydowanie szybszy środek komunikacji po górach.
W końcu zmiana na niebieski.
Mała sekcja rytmiczna.
Niebieski to całkiem fajny kawałek zjazdu, który jak to z fajnymi bywa, szybko się kończy.
Na koniec oczywiście szutrówka do wsi Ślemień.
Terasz szybki upload energii i przez Gachowiznę (759 m n.p.m.) do Huciska.
Na początku asfalcik, a potem…
…potem szutrówka, a następnie pchanko.
Widoczek ze szczytu Gachowizny z prawej Jałowiec 1111 (m n.p.m.) nieosiągnięty cel pierwszego dnia. Trudno.
Słońce już powoli zachodzi. W zasadzie to powinienem zaatakować Jałowiec, byłbym tam o jakieś 21-22.00. W schronisku Opaczne byłbym wtedy gdzieś 22.15, powinno być jeszcze w miarę jasno. Niestety wybrałem nocleg w Suchej Beskidzkiej, czyli 15km po asfalcie.
Nie ma to jak nabijanie kilometrów po asfalcie lekko w dół, średnia prędkość 25 km/h, bez trzymanki.
I tak do Suchej Beskidzkiej.
Na koniec nocleg w Zamku. Kolacja z końcówką meczu Urugwaj – Ghana
I piwo z koleżanką Teklą.
Track do pobrania [maptype=G_SATELLITE_3D_MAP;width=800]